PO DWUNASTE – Wolność w niewoli

Zafascynowani widokiem kilku słoni, zdecydowaliśmy, że zobaczymy Pinnawala, a właściwie Elephant Orphanage. To sierociniec dla słoni, utworzony w 1975 roku, w którym przebywa najliczniejsze na świecie stado trzymane w niewoli. Pierwotnie miało być to schronienie dla sierot oraz słoni, które ucierpiały np. przez kłusownikôów. Obecnie miejsce to zamieszkuje ponad 80 słoni. Mają stworzone warunki tak, by jak najbardziej przypominały naturalne środowisko, jednak w Pinnawala słonie poddawane są pewnemu rygorowi, bowiem mają tzw. plan dnia:

  • 8.30 – otwarcie sierocińca
  • 8.30-9.15 – śniadanie ( słonie dostają głównie liście palmowe i liście bananowca)
  • 9.15 – karmienie małych słoniątek (za dodatkową opłatą można potrzymać butelkę)
  • 10.00 – przejście słoni nad pobliską rzekę
  • 12.00 – powrót z rzeki do zagrody
  • 12.00-13.15 – lunch
  • 13.15 – karmienie słoniątek
  • 14.00 – ponowne przejście nad rzekę
  • 16.00 – powrót do sierocińca
  • 17.00 – karmienie słoniątek
  • 18.00 – zamknięcie sierocińca

Wypad słoni nad rzekę jest ciekawym widowiskiem. Te potężne ssaki przechodzą pomiędzy wąskimi uliczkami, przy których usytuowani są sklepikarze z pamiątkami dla turystów. Podczas, gdy słonie pluskają się w rzece, na turystów czekają restauracje umiejscowione przy niej, aby był jak najlepszy widok.
Po powrocie słoni do sierocińca można sobie robić z nimi zdjęcia, gdy te wypoczywają na polanie. Uwaga na panów z obsługi, bowiem odganiają słonie od ludzi, tylko po to, aby sami mogli zrobić nam zdjęcia i oczywiście wziąć za tę przysługę pieniądze.
Na uwagę zasługuje też fabryka papieru z odchodów słoni znajdująca się zaraz na początku uliczki prowadzącej nad rzekę. Co prawda oprowadzenie po niej trwa max.5 minut, ale osoba po niej oprowadzająca tłumaczy bardzo ciekawie.
Wejście jest bezpłatne, ale na koniec wchodzi się do sklepu, gdzie właściciele liczą na to, że zrobi się jakiś zakup.
20130622-174222.jpg
Wrażenia? Widok tylu słoni widzianych w stadzie wywołał uśmiech na naszych twarzach, jednak łańcuchy, panowie z oszczepami, ustalone dokładne godziny co robi słoń i o której godzinie..to chyba nie było przyjemne. Mieliśmy wrażenie, że słonie patrzą na nas swoimi smutnymi oczami…
Pewnie idea powstania sierocińca miała jak najbardziej słuszny charakter, ale obecnie, ponad połowa z tych zwiedząt urodziła się już w niewoli. Co to oznacza? Że sierociniec zatracił swój charakter, że coraz mniej tu sierot zwożonych z całej wyspy, a coraz więcej słoni nie znających wolności. Trochę to przykre, ale poprzez odwiedzenie tego miejsca i zakup biletów, także i my dołączyliśmy do tej rzeszy turystów, którzy tak naprawdę napędzają ten interes…

Informacje praktyczne:
– jadąc do Pinnawala pojechaliśmy autobusem do Mawanella ( koszt ok. 40 Rs za osobę), a następnie tuk-tuka za 500 Rs;
– bilet wstępu do sierocińca 2250 Rs;
– karmienie słoniątek dodatkowo 250 Rs.

20130622-172558.jpg

20130622-172623.jpg

20130622-172640.jpg

20130622-172650.jpg

20130622-172713.jpg

20130622-172721.jpg

20130622-172911.jpg

20130622-173036.jpg

20130622-173147.jpg

20130622-173205.jpg

<a